29 kwietnia 2017

Podróż do Piekieł (Od Darknessa "Walka z Dante")

    Czarny wilk kroczył dumnie przed siebie, mijając potępione dusze, które raz po raz wyrywały się demonom i wyciągały rękę ku mężczyźnie. Niestety, czarny nie mógł nic zdziałać. Nawet gdyby chciał, dusze nie należały już do niego, a do Książąt. Obok niego pojawił się Lucyfer, również w swojej wilczo-koziej formie. Wyglądałoby to nawet zabawnie, gdyby był to tylko niegroźny do zmiażdżenia kurdupel.
    - Miło cię znowu widzieć. - na pysku diabła pojawił się okrutny uśmiech.
    - Chciałeś czegoś, czy po prostu się nudziłeś.
    - Dowcipny, jak zawsze. - prychnął wilk. - Ostatnio twój przyjaciel pojawił się tu u mnie i zrobił mi niezłe szkody. Dante jest wściekły.
    Darkness tylko przewrócił niecierpliwie oczami. Przyjaciel. Czyli na pewno chodziło Lucyferowi o Zdrajcę. WIlkobójca już od dawna dał sobie z nim spokój, bo wiedział, że to walka z wiatrakiem. Musiał skupić się ponownie na treningu Mroku i postarać się wrócić do poprzedniej formy. Najchętniej raz na zawsze zniknąłby w przeszłości, jednak to byłoby podkulenie ogona. Wzięli by go za tchórza, którym Darkness wcale nie był. Hunter, duży pies Darknessa, skakał wokół niego i Lucyfera, radośnie merdając ogonkiem.
    Wilkobójca wziął go na wszelki wypadek, żeby ten nie rozniósł mu domu. I przy okazji mógł pomóc w walce z demonem, który posunąłby się do ataku. Wiele istot tutaj czyhało na jego duszę. I jednym z nich był Dante, z którym miał okazje się potem rozprawić.
    Droga obojgu dłużyła się niemiłosiernie, i dopiero kiedy Darkness dotarł nad rzekę, drugi wilk cofnął się. Uśmiech nie znikał z jego pyska. Był pewny, że tym razem ten bydlak mu nie zwieje. Tak cenna dusza jaką był Darkess nie mogła mu od tak uciec.

***
   I cisza. Jakoś niespecjalnie efektowne było to wejście czarnowłosego. Spodziewał się tłumów, a przed nim stała tylko jedna osoba. Ubrana na czarno, z rękami skrzyżowanymi na piersi. W rękach trzymał swoje pazury. Wilk zmienił swoją postać.
  - Noo.. co tam? Długo czekałeś?
  Mężczyzna zrobił krok w stronę czarnowłosego. Darkness kpiarsko uśmiechnął się w stronę Dantego. Przynajmniej będzie trochę zabawy.  Bez słowa, Dante zaatakował. Nie miał o czym dyskutować z Darknessem. Znał go dobrze. Był dla niego tylko namolnym dupkiem, którego dusza powinna należeć do Lucyfera.
  Wilkobójca cofnął się trochę i zniknął przed jego nosem w wytworzonym sekundę wcześniej portalu. Wyskoczył za nim, i wbił z całej siły kosę w ramię przeciwnika. Dante wyrwał sobie jednak broń Darknessa i zaatakował go szponami. Wilkobójca uchylił się przed śmiertelnym ciosem. Rana demona zdołała się już zaklepać.
  Tym razem czarnowłosy zaatakował pierwszy, co było jego błędem. Książę wbił mu swoje pazury w bok. Wilkobójca próbował je wyjąć ze swojego ciała, jednak broń była wbita zbyt głęboko. Mężczyzna wpadł więc na inny pomysł. Niech jego dusze obrócą się przeciwko niemu.
  Oko basiora zaświeciło się na czerwono. Dusze, które były uwięzione w kręgu Dantego, powoli zaczęły się uwalniać, słysząc wołanie Darknessa. Umarli, pod wpływem Wisielca, zaatakowali jego wroga. Wilkobójca skutecznie odwrócił ich uwagę. Wziął kosę i zamachnął się, a po chwili głowa demona potoczyła się po korytarzu. Dusze uciekły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits