Łażę
sobie dookoła mojej jaskini, zbieram drewno na główną ścianę i drzwi, a
przy okazji zbieram owoce. Po pewnym czasie przyszły krasnoludy z
meblami (pozdro dla tych, co czytali questa 4).
-Gdzie mamy to postawić? -Zapytał wódz krasnoludów.
-Postawcie to przed jaskinią, potem to poukładam. Dziękuję za pomoc.
-My też jeszcze raz dziękujemy za pomoc w wiosce.
Wszystkie
krasnoludy położyły meble obok jaskini i wracały do portalu.
Przeczyściłem jaskinię od środka, wniosłem wszystkie meble do środka, a
na stole postawiłem świecę, by było wszystko dokładnie widać. Gdy
wszystko było na swoim miejscu, zacząłem tworzyć drzwi wejściowe. Gdy
były ładnie złożone, złożyłem główną ścianę, umocowałem między
kamieniami, by się ładnie trzymała i umieściłem drzwi. Wreszcie jaskinia
jakoś wyglądała, wiatr nie wiał do środka, w środku było jasno od
świecy i przytulnie dzięki meblom. Wreszcie miałem miejsce, w którym
mogłem na stałe zamieszkać. Położyłem się na łóżku i uciąłem sobie
drzemkę, z której po pewnym czasie wybudziło mnie pukanie do drzwi.
Otworzyłem drzwi, za którymi stał jakiś biały wilk.
-Dzień dobry, czy pan to Shadow? -Zapytał.
-Tak, to ja. O co chodzi?
-Przysyła mnie Viper. Prosi cię, byś załatwił dla niego trochę broni oraz pozłacane pergaminy.
-Dobrze, a jak mogę je zdobyć?
-Są gdzieś w zamku Rivangoth. Gdzie dokładnie nie powiem, bo nikt z naszych się tam nie zapuszcza.
-Broń, rozumiem; ale po co mu pergaminy?
-Nie wiem, ty musisz go o to zapytać. Życzę powodzenia, złożę mu meldunek, że się zgadzasz.
-Tego nie powiedziałem, ale okay. Dam radę. Dziękuję.
Basior odszedł, a ja wróciłem do drzemki.
Rano
zjadłem owoce na śniadanie, wyjąłem moją torbę z szafy, włożyłem do
niej księgę, mapę oraz plecak (był pusty, zmieścił się w torbie) na
broń.
Do buta włożyłem sztylet, po czym wyszedłem z jaskini.
-Rivangoth? Oj, to kawałek drogi stąd. Wytrzymałości mi wystarczy na dojście i zaniesienie rzeczy do szefa.
Szedłem
lasem na południe, a następnie wzdłuż rzeki. Po kilku kilometrach było
już widać mury. Przeszedłem przez rzekę, a potem krążyłem dookoła, by
znaleźć główną bramę. Zaczęło się zmierzchać, położyłem się w wysokiej
trawie i czekałem na całkowitą noc. Gdy się ściemniło, przeskoczyłem
przez bramę, a następnie wskoczyłem na dach budynku. Skakałem po dachach
domów wieśniaków aż do głównego zamku. Dookoła było pełno krukonów, na
szczęście żaden mnie nie widział. Do zamku wszedłem przez otwarte okno,
gdy byłem na korytarzu, zacząłem szukać jakichkolwiek znaków do
zbrojowni bądź do biblioteki. Szedłem wzdłuż korytarza, uchylałem każde
drzwi i patrzyłem, co jest za nimi. Wydawało się, że krążę w kółko.
Wszedłem cicho schodami na drugie piętro i powtórzyłem czynność. Po
minięciu piątych drzwi natrafiłem na te z napisem biblioteka. Po wejściu
do środka natrafiłem na krukona czytającego książkę.
-Ejejej, nie ma włóczenia się w nocy po zamku. W ogóle, gdzie twój uniform? -Zapytał zdenerwowany krukon.
-Uniform? Aaa tak, emm... zostawiłem w pralni. Przyszedłem tu wziąć jakąś ciekawą książkę.
-No dobrze, ale dlaczego w nocy?
-Bo nie mogę zasnąć.
-Niech ci będzie, ale następnym razem przyjdź w szatach. Dobrze?
-Dobrze, dziękuję.
Odszedłem od niego i poszedłem do regału z książkami.
-Nie wierzę, że mnie nie rozpoznał. Naprawdę jestem aż tak podobny? -Myślałem.
Przeszukiwałem
każdy regał z myślą, że gdzieś tu są pozłacane zwoje. Same książki i
zwykłe zwoje. Zastanawiałem się, czy jest tu jeszcze jakaś biblioteka.
Ale jednak... po kilku minutach szukania wyciągnąłem z regału książkę o
czarnej magii. Za nią było coś w rodzaju kolejnej półki. Zacząłem
wyciągać wszystkie książki z tego regału, by zajrzeć do półki za nimi.
Były tam, było ich 5. Ładne, pozłacane zwoje, na rogu każdego był nawet
podpis Vipera. Wyjąłem z torby plecak, założyłem na plecy, a do torby
dyskretnie włożyłem zwoje, tak by krukon nie widział. Następnie
wyciągnąłem z półki losową książkę, by nie było, że nic nie wziąłem.
Wyszedłem z biblioteki, a krukon nawet nie zauważył, że mam plecak.
Włożyłem książkę do torby i zacząłem szukać zbrojowni. Powtórka z
rozrywki, znów krążenie dookoła zamku. Nic, brak zbrojowni. Wszedłem
schodami na trzecie piętro i szukałem zbrojowni, też nic. Zdałem sobie
sprawę z tego, że może był gdzieś w piwnicy. Zszedłem schodami dwa
piętra w dół i szukałem jakichś schodów w dół. Były one za drzwiami w
jednym z pokojów, zszedłem nimi w dół. Było tam pełno broni, zbroi oraz
amunicji. Zdjąłem plecak i zacząłem pakować do niego noże, sztylety i
te inne. Do większej kieszeni spakowałem 8 mieczy, które niestety
wystawały z plecaka. Gdy miałem wychodzić z pełnym ekwipunkiem,
zobaczyłem przy wyjściu włócznię, której wcześniej nie zauważyłem. Była
piękna, długa, ostra, wyglądała jak wykuta z mroku. Bardzo mi się
spodobała, chciałem sobie ją wziąć. Nie było łatwo, ale jakoś umieściłem
ją między plecami a plecakiem. Wybiegłem na górę, wyskoczyłem przez
okno i z powrotem po dachach za bramę.
Po udanej misji szedłem do jaskini portalu, przy której już czekał na mnie Viper.
~Viper?
Tyks, te opowiadanie to nie quest tylko zwykłe opo. XD
OdpowiedzUsuń