- Ugh, to miejsce przyprawia mnie o gęsią skórkę – mruknęłam niezadowolona, rozglądając się po opuszczonej sali szpitala.
Ledwo Anubis nas tu przeniósł, zwiał. Viper nie był zadowolony tym
faktem, ba, wyglądał na takiego, co to by Anu najchętniej łeb ukręcił.
Rozejrzeliśmy się po budynku, miał trzy piętra i był naprawdę duży. Tak
jak mówił Anubis, nie było tu żadnych opętańców, jednak znaleźliśmy
trochę leków czy jedzenia w puszkach. Luksus. Sam szpital wyglądał jak z
horroru. Okien prawie nie było, a jeśli już, to co najwyżej resztki
szkła, które wciąż trzymały się w ramach. Posadzka składała się ze
starych, porośniętych oraz popękanych kafelek, jednak w wielu miejscach
po prostu ich nie było, i szło się po betonie. Oprócz tego, trzeba było
bardzo uważać, ponieważ nie wszędzie podłoga była trwała, i można było
wpaść w dziurę i zlecieć piętro niżej. Niektóre ściany się zawaliły, a
cały budynek nie wyglądał na bezpieczny. Na ścianach znajdowały się
graffiti. Śmierdziało tam zgnilizną. Razem z Viperem oraz Fire
rozłożyliśmy prowizoryczny obóz w jednej z sali. Stały tam dwa stare
łóżka, na których leżały szare, wypłowiałe materace. Viper połamał
trochę gałęzi drzew, których długie pędy wrastały nawet do szpitala.
Ułożyliśmy z nich niewielki stos, który podpaliliśmy, tworząc
prowizoryczne ognisko. Siedzieliśmy przy nim dobrą godzinę, aż Fire
zmorzył sen, więc ułożyliśmy ją na łóżko. Viper chyba nie był zbyt pewny
co ma zrobić więc dalej naburmuszony siedział przy ognisku. Nakryłam
dziewczynkę starym, podziurawionym gdzieniegdzie kocem i usiadłam na
ziemi by się ogrzać.
<Viper? Krótko ale wena zdechła>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!