- Znowu miałem koszmary... Znowu płakałem... Jestem tchórzem... Sevi...
Co ja ci zrobiłem? - szepnąłem do siebie. - Zabiłem cię... jestem
zabójcą i psychopatą!!! - krzyknąłem ze łzami w oczach. Chciałem się
odstresować, ale nie wiedziałem jak... W końcu wyszedłem na dwór.
Dostałem wiadomość z Delty, że na ziemi jest pełno opętańców więc muszę
trzymać się na baczności. Najbardziej boję się tego, że znowu zwariuję i
wszystkich pozabijam...
Usiadłem na ławce i patrzyłem w niebo roniąc łzę. Księżyc świecił pełnym
blaskiem. Noc była śliczna, ale to wcale mi nie pomagało. Nagle
usłyszałem szelst w krzakach. Czyżby był to opętaniec?
- Ice Maker: miecz! - powiedziałem i w moich dłoniach pojawił się lodowy
miecz. Miałem to gdzieś, że ten ktoś zobaczy moje magiczne moce.
Zza krzaków ktoś wyszedł... To był mężczyzna. Mógł to być opętaniec lub
nie... Chłopak spojrzał się na mnie a ja ruszyłem biegiem w jego stronę i
przyłożyłem mu miecz do gardła. Moje oczy zrobiły się czerwone...
- Płakałeś? - powiedział. Moje oczy powróciły do swojego koloru ponieważ poczułem magię to nie był opętaniec, to był wilk...
( Jakiś basior? )
Gary? Na pewno nie może być wadera?
OdpowiedzUsuń~Tene
Jeśli chcesz może być :)
OdpowiedzUsuńGray, nie Gary .-.
OdpowiedzUsuń