7.04.2016
I co by tu napisać? Drogi pamiętniczku? Kochany pamiętniczku? To brzmi strasznie dziecinnie. I tak wiele osób uważa mnie za małolatę i dziecko, co mnie wkurza. Powiem jedno: tęsknię. I to bardzo. Za rodziną przede wszystkim. Nie koniecznie za moim dawnym życiem. Nigdy nie lubiłam swojej szkoły. A tym bardziej tych, z którymi do niej chodziłam. Moje życie toczyło się tak: szkoła, nauka, internet. I tak cały czas! Rutyna. No ale wszystk0o się zmieniło od czasu... A właściwie.. jak to było? Przenieśmy się w czasie. Był to piękny dzień, czwarty kwietnia 2016 roku....
Powrót do domu.. Znowu. Za to nie miałam dwóch pierwszych lekcji, a to zawsze plus! Spojrzałam na niebo. Było pochmurno, jakby za chwilę miało zacząć padać. Gdy tylko zobaczyłam dom, od razu przyśpieszyłam kroku. Już nie mogłam się doczekać! A czego? Kolejnego wpisu! Miałam tyle weny... Gdy wreszcie stanęłam w drzwiach, rzuciłam plecak w pobliski kąt i usiadłam przy komputerze. Myślałam, że ten dzień nigdy nie minie! Rodziców nie było w domu. Na moje szczęście. Jednak, gdy tylko uruchomiłam komputer, usłyszałam, jakby coś spadło na ziemię. Nie wzruszona nadal tego nie było. Usiadłam przed komputerem i zaczęłam pisać do "Mepfisia". Nagle znowu trzask. Wstałam zdenerwowana i powiedziałam głośno:
- Czyżbym kota wpuściła do domu?
Stety, albo niestety nie był to kot. A raczej dwaj mężczyźni, ubrani na czarno. Czyżby złodzieje? Chyba tak. Wolałam być ubezpieczona. Wyciągnęłam nóż. Jeszcze nigdy nikomu nie zrobiłam krzywdy. No.. oprócz pewnego incydentu z moją pseudo przyjaciółką. Ale nikomu jeszcze nigdy nie groziłam bronią. Podeszłam wiec do mężczyzny i dźgnęłam go lekko w plecy, po czym wyjąkałam:
- Ki-kim p-pan je-jest?
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę. Trzymał pistolet. Nie znam się na tym, ale wyglądało na to, że był naładowany. Wypuściłam nóż z ręki. Mężczyzna tylko mruknął:
- Wilkobójca zapłacił sporą sumkę za ciebie. Nie ruszaj się a..
Nie zdążył dokończyć. Zaczęłam uciekać. Niestety, byłam za wolna. Poczułam przeszywający ból w pośladku. Syknęłam cicho i upadłam na ziemię. Bolało. Takiego bólu jeszcze nigdy nie czułam. Zaczęłam.. płakać. Czyżby chcieli mnie zabić? Nagle coś mnie olśniło. Czy on powiedział..Wilkobójca? To..to nie możliwe! Mężczyzna podszedł do mnie, chwycił mnie za ramię i coś wstrzyknął. Nadajnik. Podobny był w "Igrzyskach Śmierci". Po chwili straciłam przytomność.. Gdy się obudziłam spoglądał na mnie pewien mężczyzna. Poprawił sobie grzywkę i zobaczyłam jego oko.. Nie..! To on?! Jak?!
- Gdzie..? - zaczęłam, ale mężczyzna mi przerwał.
- Witaj Wszystkowidząca!
Wszystkowi..? To było dziwnie. Dobra, Fragonia! Wdech i wydech! Zaraz! Nie jestem na porodówce!
- Ja..znac-znaczy t-ty... nie.. NIE MOŻESZ ISTNIEĆ! - warknęłam pewna siebie.
- A to dlaczego?
- Bo..bo..JA CIĘ WYMYŚLIŁAM!
Zaczynałam mieć wrażenie, że nie bierze mnie na poważnie, Nie jestem szalona. Po chwili mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie samą. Nagle zawrócił i wszedł do jakiegoś pokoju. Gdy wyszłam z "pudełka" zobaczyłam drugiego mężczyznę. Skoro ten tu przystoj... tfu..skoro ten tu mężczyzna był faktycznie Darknessem, to ten mniejszy musiał być Mefisto! Odezwał się do mnie:
- Cześć? Jestem Mefistofiel. - wyciągnął rękę w moją stronę.
Cóż mogłam zrobić? Uścisnęłam ją lekko skołowana. Jakby mu się przedstawić? Jako "Cornelia"? Chyba mogłam sobie nowe imię wymyślić..
- Fragonia. Ciebie wymyśliła Juliett.. - mruknęłam i dotknęłam go delikatnie.
- Ano.. Jak zapłacę to też ją doręczą-Dark zamruczał.- Ale nie wiem czy warto.- przerwał mi Darkness
Spojrzałam na niego przerażona. Kogo jeszcze przytarga? Jednak bardzo ją polubiłam, wiec powiedziałam:
- Oczywiście, że tak- zmierzyłam Darknessa
groźnym wzrokiem.- Gdyby nie ona, to ten tutaj by nigdy nie istniał-
wskazałam na Mefistofela palcem. - Jeśli jej coś zrobią, to możesz się z nim
pożegnać.
- Myślisz, że on coś dla mnie znaczy?- zaśmiał się cichutko.
- Tak - odparłam cicho.
To wszystko było bardzo dziwne. Chciałam iść za Darknessem i powiedzieć mu co nie co, ale Mefistofel chwycił mnie za rękę. Później wytargał mnie z pokoju, coś tam zrobił z zamkiem do drzwi i krzyknął:
- Uciekaj!
- Czemu nie pójdziesz ze mną?
- J-ja go zatrzymam- powiedział zakłopotany.- Możesz śmiało biec, do zobaczenia- uśmiechnął się.
Posłuchałam go i wybiegłam z domu.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!